Praca z wystawy „Kobieta na księżycu" w CSW Kronika w Bytomiu
Work from the exhibition "Woman in the Moon" in CCA Kronika in Bytom
Apex linguae / Koniec języka
skrajna, przednia część języka opierająca się o wewnętrzną stronę siekaczy. Koniec języka nie zawsze jednak pozostaje zamknięty w czaszce. Da się go wystawić formując w szpic, aby móc czegoś dotknąć i spróbować – koniec języka jest doskonałym narządem zmysłu i doświadczenia. To narzędzie eksperymentu w obszarach ciała i mowy. Miejsce ich styku.

W pracy wykorzystane są obszerne fragmenty eseju Kathy Acker „Against Ordinary Language. On the Language of the Body” (tekst oryginalny dostępny na: https://www.ubu.com/papers/Acker-Kathy_The_Language_of_the_Body.pdf) oraz archiwalne ilustracje i ryciny anatomiczne z Historical Anatomies on the Web (https://www.nlm.nih.gov/exhibition/historicalanatomies/home.html), Anatomia Collection: anatomical plates 1522-1867 (https://anatomia.library.utoronto.ca/)
Tłumaczenie fragmentów eseju z angielskiego oryginału: Małgorzata Szandała, korekta: Agata Cukierska
Kathy Acker, pisarka-kulturystka, kojarzona z nowojorską sceną punkową przełomu lat 70-tych i 80-tych, której to estetyka silnie wpłynęła na jej styl literacki. W swojej twórczości łączyła wątki autobiograficzne z fikcją, poruszała tematy związane z władzą, seksualnością oraz przemocą. Przede wszystkim rozpoznawana jest w świecie literackim jako eksperymentatorka, autorka nowego stylu w prozie feministycznej.
Żyła według własnych reguł. Dwukrotnie zamężna, w związkach z mężczyznami otwarcie przyznawała się do swojej biseksualności. Była miłośniczką tatuaży i kulturystyki. Gdy rozpoznano u niej nowotwór piersi poddała się obustronnej mastektomii. Zmagania z własną cielesnością i chorobą przepracowywała w twórczości, poszukując oryginalnych związków ciała i języka, jak np. w eseju „Against Ordinary Language. On the Language of the Body” („Wbrew zwyczajnemu językowi. O języku ciała”).
...........

Fragmenty eseju „Against Ordinary Language. On the Language of the Body” wykorzystane na planszach:
Imagine that you are in a foreign country. Since you are going to be in this place for some time, you are trying to learn the language. At the point of commencing to learn the new language, just before having started to understand anything, you begin forgetting your own. Within strangeness, you find yourself without a language.
It is here, in this geography of no language, this negative space, that I can start to describe bodybuilding. For I am  describing that which rejects language.
Wyobraź sobie, że jesteś w obcym kraju. Ponieważ zamierzasz przebywać w tym miejscu przez pewien czas, próbujesz nauczyć się języka. W momencie rozpoczęcia nauki, tuż przed rozpoczęciem rozumienia czegokolwiek, zaczynasz zapominać język rodzimy. W obcości odnajdujesz się bez języka.
Właśnie tu, w tej bezjęzykowej geografii, w tej negatywnej przestrzeni, mogę zacząć opisywać kulturystykę. Gdyż opisuję coś, co odrzuca język.
...
Elias Canetti, who grew up within a multitude of spoken languages, began his autobiography by recounting a memory. In this, his earliest remembrance, the loss of language is threatened: “My earliest memory is dipped in red. I come out ofa door on the arm of a maid, the door in front of me is red, and to the left a staircase goes down, equally red...” A smiling
man walks up to the child; the child, upon request, sticks out his tongue whereupon the man flips open a jackknife and holds the sharp blade against the red tongue.
“...He says: ‘Now we’ll cut off his tongue.“’
At the last moment, the man pulls the knife back.
According to memory, this sequence happens every day. “That’s how the day starts,” Canetti adds, “and it happens very often.”

Elias Canetti, który dorastał w wielości języków mówionych, zaczyna swoją biografię od zrelacjonowania wspomnienia. Właśnie w tym jego najwcześniejszym wspomnieniu pojawia się groźba utraty języka: „Moje najwcześniejsze wspomnienie zanurzone jest w czerwieni. Wychodzę przez drzwi na ramieniu pokojówki, drzwi przede mną są czerwone, a po lewej schody idące w dół jednakowo czerwone...” Uśmiechający się mężczyzna podchodzi do dziecka; dziecko na jego prośbę wystawia język, na co mężczyzna otwiera scyzoryk i przykłada ostrze do czerwonego języka.
„... Mówi: Teraz obetniemy język.”
W ostatnim momencie odejmuje nóż.
Według wspomnienia, ta sekwencja wydarza się każdego dnia. „W ten właśnie sposób rozpoczyna się dzień,” dodaje Canetti „i dzieje się to bardzo często.”
...
In a gym, verbal language or language whose purpose is meaning occurs, if at all, only at the edge of its becoming lost.
The crossing of the threshold from the world defined by verbal language into the gym in which the outside world is not allowed (and all of its languages) (in this sense, the gym is sacred) takes several minutes. What happens during these minutes is that I forget. Masse’s of swirling thought, verbalized insofar as I am conscious of them, disappear as mind
or thought begins to focus.

Bodybuilding can be seen to be about nothing butfailure. A bodybuilder is always working around failure. Either I work an isolated muscle mass, for instance one ofthe tricep heads, up to failure. In order to do this, I exert the muscle group almost until the point that it can no longer move.

W siłowni język werbalny lub język, którego celem jest znaczenie, występuje, jeśli w ogóle, tylko na krawędzi obecności.

Przekroczenie progu między światem definiowanym językiem werbalnym a siłownią, do której świat zewnętrzny (jak i wszystkie jego języki) nie ma prawa wstępu (w tym sensie siłownia jest przestrzenią sakralną) zajmuje kilka minut. Tym, co się wydarza podczas tego czasu jest zapominanie. Masy wirujących myśli, ujętych w słowa na tyle, że jestem ich świadoma, znikają, gdy umysł lub myśl zaczyna się skupiać.
Kulturystyka może być postrzegana jako coś, co dotyczy wyłącznie porażki. Kulturysta zawsze pracuje wokół porażki. Również w moim przypadku, gdy pracuję nad wybraną masą mięśniową, na przykład jednym z tricepsów, dążę do przeciążenia go. W tym celu forsuję daną grupę mięśni niemal do punktu, w którym już więcej nie jestem w stanie się ruszać.
...
I want to shock my body into growth; I do not want to hurt it.
Therefore, in bodybuilding, failure is always connected to counting. I ,calculate which weight to use; I then count off how many times I lift that weight and the seconds between each lift. This is how I control the intensity of my workout.
Intensity times movement of maximum weight equals muscular destruction (muscular growth).

Is the equation between destruction and growth also a formula for art?
Bodybuilding is about failure because bodybuilding, body growth and shaping, occurs in the face of the material, of the body’s inexorable movement toward its final failure, toward death.


Chcę wywołać w swoim ciele szok pobudzający do wzrostu, nie dążę do uszkodzenia go.
Zatem, w kulturystyce, porażka (błąd) jest zawsze powiązana z liczeniem. Szacuję jakiego ciężaru użyć, potem odliczam ile razy go podnoszę oraz liczę sekundy pomiędzy każdym wznosem. W ten sposób kontroluję intensywność swojego treningu.
Intensywność pomnożona przez ruch pod maksymalnym obciążeniem równa się destrukcji mięśniowej (mięśniowemu wzrostowi).
Czy równanie pomiędzy niszczeniem a wzrostem jest również formułą opisującą sztukę?
Kulturystyka dotyczy porażki, zniszczenia, ponieważ rozrost ciała i kształtowanie go wydarza się w obliczu materii, nieuchronnego ruchu ciała w kierunku jego ostatecznej porażki, w kierunku śmierci.
...
Certain bodybuilders have said that bodybuilding is a form of meditation.
What do I do when I bodybuild? I visualize and I count. I estimate weight; I count sets; I count repetitions; I count seconds between repetitions; I count time, seconds or minutes, between sets: From the beginning to the end of each workout, in order to maintain intensity, I must continually count.
For this reason, a bodybuilder’s language is reduced to a minimal, even a closed, set of nouns and to numerical repetition, to one of the simplest of language games.
Let us name this language game, the language of the body.

Niektórzy kulturyści twierdzą, że kulturystyka jest formą medytacji.
Cóż ja takiego robię, kiedy uprawiam kulturystykę? Wizualizuję i liczę. Oszacowuję obciążenie; liczę sety; liczę powtórzenia; liczę sekundy pomiędzy powtórzeniami; obliczam czas, sekundy lub minuty pomiędzy setami: Od początku do końca każdego treningu, aby podtrzymać intensywność, muszę nieustannie liczyć.
Z tego właśnie powodu język kulturystów jest zredukowany do minimum, wręcz zamkniętego zbioru rzeczowników oraz numerycznych powtórzeń, do jednej z najprostszych gier językowych.
Nazwijmy tę grę językową językiem ciała.
...
I am in the gym. I am beginning to work out. I either say the name “bench press”, then walk over to it, or simply walk over to it. Then, I might picture the number of my first weight; I probably, since I usually begin with the same warm-up weight, just place the appropriate weights on the bar. Lifting this bar off its rests, then down to my lower chest, I count “1”. I am visualizing this bar, making sure it touches my chest at the right spot, placing it back on its rests. “2”. I repeat the same exact motions. “3”... After twelve repetitions, I count off thirty seconds while increasing my weights. “1”.. The identical process begins again only this time I finish at “10”... All these repetitions end only when I finish my work-out.
On counting: Each number equals one inhalation and one exhalation. If I stop my counting or in any other way lose focus, I risk dropping or otherwise mishandling a weight and so damaging my body.
In this world of the continual repetition of a minimal number of elements, in this aural labyrinth, it is easy to lose one’s way. When all is repetition rather than the production of meaning, every path resembles every other path.

Jestem na siłowni. Zaczynam trening. Albo najpierw wypowiadam słowa: „wyciskanie na ławce” i przechodzę do czynu, albo zaczynam od razu. Wtedy mogłabym wyobrazić sobie wartość mojego pierwszego ciężaru; ponieważ zazwyczaj zaczynam rozgrzewkę od tego samego obciążenia, dlatego najpewniej od razu umieszczę właściwy ciężar na sztandze. Podnosząc sztangę ze stojaka, potem zniżając do klatki piersiowej, odliczam: „1”. Wizualizuję sobie tę sztangę, upewniam się, że dotyka klatki piersiowej we właściwym miejscu, odkładając ją z powrotem na stojak. „2”. Powtarzam te same precyzyjne ruchy. „3”... Po dwunastu powtórzeniach odliczam trzydzieści sekund, w czasie których dokładam obciążenie. „1”. Rozpoczyna się identyczny proces, tylko, że tym razem kończę na „10”. Wszystkie te powtórzenia kończą się tylko wówczas, gdy kończę mój trening.
O liczeniu: każda liczba równa jest jednemu wdechowi i jednemu wydechowi. Jeśli przestanę liczyć lub jeśli w inny sposób stracę koncentrację ryzykuję upuszczenie, albo inaczej: niewłaściwe utrzymanie ciężaru prowadzące do uszkodzenia ciała.
W tymże świecie nieskończonego powtórzenia minimalnej ilości elementów, w tym dźwiękowym labiryncie łatwo jest się zgubić. Gdy wszystko jest bardziej powtórzeniem niż wytwarzaniem znaczenia, każda ścieżka przypomina wszystkie inne.
...
Every day, in the gym, I repeat the same controlled gestures with the same weights, the same reps,... The same breath patterns. But now and then, wandering within the labyrinths of my body, I come upon something. Something I can know because knowledge depends on difference. An unexpected event. For though I am only repeating certain gestures
during certain time spans, my body, being material, is never the same; my body is controlled by change and by chance.
For instance, yesterday, I worked chest. Usually I easily benchpress the bar plus sixty pounds for six reps. Yesterday, unexpectedly, I barely managed to lift this weight at the sixth rep. I looked for a reason. Sleep? Diet? Both were usual. Emotional or work stress? No more than usual. The weather? Not good enough. My unexpected failure at the sixth rep
was allowing me to see, as if through a window, not to any outside, but inside my own body, to its workings. I was being permitted to glimpse the laws that control my body, those of change or chance, laws that are barely, if at all, knowable.


Każdego dnia w siłowni powtarzam te same kontrolowane gesty z tym samym obciążeniem, te same powtórzenia... Ten sam wzorzec oddechów. Jednak od czasu do czasu, gdy przechadzam się labiryntem mojego ciała, napotykam coś. Coś, co mogę rozpoznać, ponieważ wiedza polega na różnicy. Niespodziewane zdarzenie. Mimo, że jedynie powtarzam pewne gesty w danym przedziale czasu, moje ciało, będąc materią, nigdy nie jest to samo; moje ciało kontrolowane jest przez zmianę i przypadek.
Na przykład wczoraj pracowałam nad klatką piersiową. Zazwyczaj bez problemu wyciskam sztangę plus 60 funtów robiąc 6 powtórzeń. Wczoraj, niespodziewanie, przy szóstym powtórzeniu z ledwością zdołałam podnieść ten ciężar. Sen? Dieta? Jedno i drugie było jak zwykle. Emocje bądź stres związany z pracą? Nie większy niż zazwyczaj. Pogoda? Niewystarczający powód. Moja niespodziewana porażka przy szóstym powtórzeniu pozwoliła mi ujrzeć jak przez okno, nie widok zewnętrzny, ale wnętrze mojego ciała i jego procesy. Pozwolono mi na wgląd w prawa, które sprawują kontrolę nad moim ciałem, te od zmiany lub przypadku, prawa będące ledwie, jeśli w ogóle, poznawalne.
...
By trying to control, to shape, my body through the calculated tools and methods of bodybuilding, and time and again, in following these methods, failing to do so, I am able to meet that which cannot be finally controlled and known: the body.
In this meeting lies the fascination, if not the purpose, of bodybuilding. To come face to face with chaos, with my own failure or a form of death.

Canetti describes the architecture of a typical house in the geographical labyrinth of Marrakesh. The house’s insides are cool, dark. Few, if any, windows lookout into the street. For the entire construction of this house, windows, etc., is directed inward, to the central courtyard where only openness to the sun exists.
Such an architecture is a mirror of the body: When I reduce verbal language to minimal meaning, to repetition, I close the body’s outer windows. Meaning approaches breath as I bodybuild, as I begin to move through the body’s labyrinths, to meet, if only for a second, that which my consciousness ordinarily cannot see.

Próbując kontrolować i kształtować swoje ciało poprzez precyzyjne narzędzia oraz metody kulturystyczne, i raz za razem, w podążaniu za tymi metodami ponosząc porażkę, jestem w stanie spotkać się z tym, nad czym nie można ostatecznie zapanować i czego nie można zrozumieć: z ciałem.
W tym spotkaniu leży czar, jeśli nie cel, kulturystyki. Stanąć twarzą w twarz z chaosem, moją własną porażką albo formą śmierci.
Canetti opisuje architekturę typowego domu w geograficznym labiryncie Marrakeszu. Domy wewnątrz są chłodne, ciemne. Zaledwie kilka okien, jeśli w ogóle, wychodzi na ulicę. Gdyż cała konstrukcja takiego domu, okna etc. jest skierowana do wewnątrz, na dziedziniec, gdzie ma miejsce otwarcie jedynie na słońce.
Taka architektura jest zwierciadłem ciała: kiedy redukuję język werbalny do minimalnego znaczenia, do powtórzenia, zamykam frontowe okna domu. Kiedy pracuję nad ciałem, kiedy zaczynam poruszać się po labiryncie ciała, aby choć na sekundę spotkać to, czego moja świadomość zwykle nie postrzega, znaczenie zbliża się do oddechu.
...
In our culture, we simultaneously fetishize and disdain the athlete, a worker in the body.
For we still live under the sign of Descartes. This sign is also the sign of patriarchy. As long as we continue to regard the body, that which is subject to change, chance, and death, as disgusting and inimical, so long shall we continue to regard our own selves as dangerous others.

W naszej kulturze atleta jest jednocześnie fetyszyzowany, jak i pogardzany. Robotnik ciała.
Wciąż bowiem żyjemy pod znakiem Kartezjusza. Ten znak jest również znakiem patriarchatu. Tak długo, jak będziemy uważać ciało, które podlega zmianom, przypadkowi i śmierci, za obrzydliwe i wrogie, tak długo będziemy uważać nasze własne ja za niebezpiecznie inne.





Back to Top